To zjawisko społeczne określane mianem małej epidemii, które z roku na rok wciąż przybiera na sile. Depresja może dotknąć każdego z nas; przybrać łagodną postać i przejawiać się jedynie jako żal. Poważne formy depresji, jak rozpacz popychają do samobójstw coraz większą liczbę nastolatków.
Zazwyczaj już jedna negatywna emocja „przyciąga” do siebie pozostałe. W przypadku depresji niemal automatyczne pojawiają się poczucie bezwartościowości i nienawiść do samego siebie z powodu poczucia winy. Życie staje się udręką i jest beznadziejne. Człowiek żałuje przeszłości i bardzo boi się o przyszłości.
Podatność na przygnębienie i depresję bierze się z błędnego myślenia, że źródło naszego szczęścia znajduje się poza nami. Ta swoista słabość ludzkiej świadomości, która uzależnienia poczucie szczęścia od czynników zewnętrznych, sprawia, że jesteśmy podatni na zranienie i bycie ofiarą sytuacji.
Choć podstawowy problem pozostaje ten sam, u obu płci przyjmuje zazwyczaj nieco inne formy i środki wyrazu. Kobiety częściej doświadczają poczucie szczęścia w formie związków. Oczekują spełnienia i satysfakcji w relacji z partnerem i dziećmi. Mężczyźni przypisują swoją moc symbolom władzy i statusowi. Utrata tytułu, stanowiska, kontaktów czy dóbr materialnych rodzi automatycznie frustrację i często utratę pozytywnej samooceny.
Doświadczenia kliniczne wskazują, że stany beznadziejności i bezradności mają swoje podłoże w nieumiejętności radzenia sobie z lękiem. Czego zatem się obawiamy? Czy faktycznie chodzi o utratę jakiejś zewnętrznej rzeczy, której przypisaliśmy „wywoływanie” szczęścia? Czy naprawdę chodzi mam o urodę, szczupłą sylwetkę, dyplom znanej uczelni, stanowisko czy związek? Otóż nie, problemem nie jest “ta” rzecz czy “ten” stan. Problemem jest znaczenie jakie im nadaliśmy; ważność zewnętrznego „atrybutu” w naszej skali pożądań.
Znaczenie jest swoistą konstrukcją mentalną, projekcją naszego umysłu; powstaje w naszym umyśle i tam jedynie pozostaje. Rzeczy same z siebie nie mają znaczenia. To my nadajemy im moc. To, co projektujemy na daną rzecz, czyli sposób w jaki ją postrzegamy, zależy tylko od znaczenia, jakie jej nadajemy. Projektujemy, bo nadajemy czemuś, co jest poza nami, nasze emocjonalne i mentalne wartości. Stan przygnębienia i depresja biorą się z utraty tego znaczenia. Straciliśmy coś, co miało wartość i czujemy, że nigdy nie da się tego zastąpić. Nie ma nadziei, że „te” rzeczy czy „ten” stan zostaną odtworzone żeby ponownie naładować nas pozytywną energią.
W kontekście depresji mózg i neuroprzekaźniki są niezwykle ważne, ponieważ negatywne procesy zachodzące w umyśle i świadomości powodują utratę energii życiowej. Na poziomie fizycznym objawy utraty neuroprzekaźników złagodzą środki antydepresyjne. Co z wymiarem duchowo-mentalnym? To my przecież „tworzymy” znaczenie oraz osobę, która decyduje o tym, jakie wartości jej nadamy. Chcąc uzdrowić przyczyny depresji musimy zrozumieć sposób, w jaki weszliśmy w społeczną świadomość i mechanizmy programowania. Zostaliśmy wyćwiczeni, żeby myśleć w określony sposób; uwarunkowani przez otoczenie i nakierowani przez rodziców, opiekunów i media.
Zamiast walczyć z depresją trzeba tak naprawdę poradzić sobie z lękiem o przyszłość; ustalić, jakimi rzeczami zastąpiliśmy wewnętrzną pustkę, próbując nadać życiu wartość i sens. Nauczono nas, że ten sposób myślenia jest właściwy. Nauczono nas myśleć w sposób, który czyni z nas potencjalne ofiary. Ofiary, które wierzą, że coś poza nimi może być źródłem szczęścia. Czy chcesz temu dawać wartość? Czy nadal się na to zgadzasz?
Spójrz na swoją słabość i nazwij ją człowieczeństwem. Wybacz sobie wady, błędy i słabostki. Zaakceptuj człowieka, który pomimo ogromnej skłonności do błądzenia, nadal pozostaje pierwotnie niewinny.
Zapraszam do kontaktu osoby zainteresowane opracowaniem własnej mieszanki terapeutycznej opartej na esencjach spagyrycznych.
Serdecznie pozdrawiam i do usłyszenia.
Magdalena Wrona